Pieluszki wielorazowe ...jak to prać?

W kilku poprzednich postach dość szeroko rozpisałem się na temat pieluszek wielorazowych i ich rodzajów, a także właściwości, które mam nadzieję przekonają niezdecydowanych do zmiany sposobu pieluchowania. Teraz przyszedł czas na łyżkę dziegciu, bo przecież gdyby korzystanie z wilorazowych pieluszek AIO, SIO, kieszonek czy wreszcie formowanek, było aż tak wygodne, to prawdopodobnie większość rodziców nawet nie pomyślałaby, żeby pieluchować swoje dziecko z wykorzystaniem foliowych produktów przemiany ropy naftowej, w których aż roi się od metali ciężkich i innych niebezpiecznych substancji - oczywiście w dopuszczalnych, ale najwyższych stężeniach.

Zacznijmy od tego, że największym wyzwaniem jeśli chodzi o pranie są otulacze. Wspominałem już, że materiał PUL, z którego są wykonane jest tak naprawdę materiałem technicznym, membraną, która ma za zadanie utrzymać wilgoć tam, gdzie sobie życzymy. Jeśli zależy nam na trwałości i utrzymaniu otulaczy w dobrej kondycji, należy o nie naprawdę dbać, a wtedy nawet po 2 latach nie noszą śladów użytkowania.

Jest kilka zasad, których należy przestrzegać decydując się na zakup i stosowanie pieluszek wielorazowych, ale najważniejsza jest taka, że pod żadnym pozorem nie należy prać otulaczy i wkładów środkami zawierającymi duże ilości mydła deteregenty zawierające mydło są wprawdzie skuteczne w usuwaniu plam, ale przy okazji skutecznie zlikwidują nam membranę w otulaczu i podejrzewam, że dość szybko wrócicie do stosowania jednorazówek uznając pieluszki AIO, SIO czy inne wielorazówki za nietrafiony zakup. Bardzo ważne jest także, aby nie stosować płynów zmiękczających, które zatkają mikropory w mwmbranie otulacza, a niewypłukany z wkładu płyn może się stać źródłem wysypki lub podrażnienia. Oczywiście wkłady potraktowane płynem zmiękczającym staną się także mniej chłonne i pewnie będą sie zdarzały wycieki!



Kolejną ważną kwestią jest temperatura prania. Zasadniczo producenci zalecają, aby pieluszki i wkłady prać w temperaturze od 40 do 60 st, a odwirowywać do 1000 obrotów. Z praktyki muszę wam jeszcze podpowiedzieć, że piorąc otulacze dobrze jest je zapinać - tak jak na pupę dziecka. Wówczas nie dochodzi do uszkodzeń gumek, które dociskają pieluszkę a wam będzie łatwiej wyjmować je z pralki, ponieważ nie spięte tworzą jedną wielką kulę, którą trzeba rozplątać.

W zasadzie to wszystko, co powinniście wiedzieć na początek. Jeszcze wspomnę, że plamy (na przykład marchewkowe) doskonale znikają na słońcu - karoten nie lubi promieni słonecznych. Jeśli natomiast zdarzą się grubsze zabrudzenia, wówczas zastosujcie wybielacz, ale szczerze wam powiem, że my nigdy tego nie robiliśmy - wystarczył zwykły JELP dostępny nawet w markecie i plamy schodzą bez problemu. Warto jeszcze napisać, żeby nie obce wam było stosowanie środków odkażających typu Nappy czy Mio. Pamiętajcie, że pierzecie w niskich temperaturach, więc higiena przede wszystkim.




PS. jest jeszcze jedna mała niedogodność: zimą pieluszki schną rewelacyjnie, ale przy mokrym lecie musicie się liczyć z tym, że wkłady nie wyschną w ciągu nocy.

P.P.S. Mimo pewnych niedogodności nie zamienilibyśmy naszych pieluszek na inne. Ani razu nie musieliśmy stosować kremów, zasypek, oliwek (które tak w ogóle są niewskazane, bo będą zatłuszaczały wkłady zmniejszając ich chłonność). A poza tym wielorazówki są naprawdę bardzo ładne - i piszę to ja, ojciec swojej córki.

PUL - materiał na otulacze do pieluch wielorazowych

Prawdopodobnie wielu rodziców zastanawiało się od czego zacząć swoją podróż do ekologicznego świata pieluch wielorazowych. Najprostszą odpowiedzią wydaje się być od samokształcenia. Dla rozpoczynających swoją przygodę z pieluchowaniem zakres słownictwa, które trzeba wprowadzić do języka jest całkiem pokaźny – zwłaszcza, że poza tą wąską dziedziną, jaką jest pieluchowanie, raczej trudno będzie trafić na sformułowania typu SIO, AIO, PUL i wiele innych. Skoro już zaczęliśmy tę podróż do zielonego, przyjaznego środowisku świata, to nie ma odwrotu i trzeba brnąć dalej.
Kiedy moja żona analizowała dogłębnie wszelkie firmy i rozwiązania dotyczące pieluszek wielorazowych, bo miała na to czas jeszcze przed porodem, co jakiś czas zalewała mnie porcją informacji na temat poszczególnych rozwiązań. Wspominała często o jakimś PUL-u… słuchałem jej ze zrozumieniem, ale w głębi wiedziałem, że to jakaś podejrzana sprawa i muszę się dowiedzieć, co to takiego.





Czym jest stosowany do produkcji otula czy PUL ?

Przeważająca większość otulaczy dostępnych na naszym rynku pieluch wielorazowych w opisach ma wskazanie na materiał wykonania PUL. Bawełna, Wełna, Gore-tex, len…o tych materiałach słyszałem wielokrotnie, ale PUL? Co to jet? PUL jest syntetycznym materiałem, który swoją popularność w branży pieluszkarskiej zawdzięcza przede wszystkim temu, że jest to materiał o doskonałem paroprzepuszczalności, a także temu, że stosunkowo łatwo utrzymać go w higienicznej czystości. PUL jest także trwały i odporny na rozdarcia. Przez 1,5 roku stosowania na otula czach z tego materiału nie ma praktycznie żadnych śladów użytkowania.  Bez wątpienia kolejną zaletą PUL-a jest to, że jako materiał syntetyczny daje się łatwo zadrukowywać kolorowymi wzorami, co znacząco podnosi ich atrakcyjność.
Wspomniałem już o paroprzepuszczalności pieluszek wykonanych z PUL-a, niestety wielu sprzedawców stosuje ten termin z błędnym przekazem, sugerując, że PUL jest materiałem oddychającym. Nic bardziej mylnego! Paroprzepuszczalność oznacza, że wyposażona w mikroporowatą membranę dzianina, umożliwia odprowadzenie wilgoci, pary na zewnątrz, natomiast nie dochodzi do wymiany powietrza. Zasada działania jest analogiczna do materiałów, z których wykonana jest odzież techniczna z oznaczeniem gore-tex. Jedynym prawdziwie oddychającym materiałem jest wełna, ale o tym napiszemy przy okazji pieluszek i otula czy wełnianych.
Dlaczego warto stosować wielorazowe pieluszki i otulacze z materiału PUL?
Aby odpowiedzieć na powyższe pytani, należy się cofnąć do genezy problemu współczesnego pieluchowania, a wiec do pieluszek jednorazowych dostępnych w opakowaniach przemysłowych. Pieluchy jednorazowe wykonane są z wielu warstw izolacyjnych, które niczym folia nie pozwalają na swobodną cyrkulacje powietrza w najbliższym sąsiedztwie skóry dziecka. Warstwa chłonna zastosowana w pieluchach jednorazowych w trakcie noszenia zmienia swoją strukturę ze stałej na żelową. Wilgoć i para zatrzymana na przez warstwy izolacyjne pieluszki jednorazowej nie mają szans wydostać się na zewnątrz powodując, że skóra dziecka jest jakby w okładzie, którego skład tworzy mocz, para i inne substancje będące ubocznymi produktami przemiany materii (ładnie napisane prawda?).
W efekcie w okolicach narządów rozrodczych dziecka – pamiętajmy, że też w przyszłości rodzica! – tworzą się idealne warunki dla rozwoju niezliczonych kolonii bakterii i grzybów, co może prowadzić do powstawania odparzeń, zapalenia skóry a nawet infekcji dróg moczowych, czego sami niemal nie doświadczyliśmy stosując na początku pieluchowania pieluchy znanej marki.
Otulacze wykorzystywane w pieluszkach wielorazowych wykonane są natomiast z paro przepuszczalnego materiału PUL – jeszcze raz podkreślę – paroprzepuszczalnego a nie oddychającego , który odprowadza mikrocząsteczkową wilgoć i daje dziecku znacznie większy komfort termiczny oraz uczucie suchości, nawet gdy mokro.
Oczywiście jak w przypadku wielu produktów pozornie bezpiecznych należy zwracać szczególną uwagę na to czy PUL, z którego wykonany jest otulacz posiada odpowiednie certyfikaty i dopuszczenia. Na rynku nie brakuje otulaczy pochodzących na przykład z Chin, które są w stanie skusić jedynie atrakcyjną ceną i interesującym designem.
W naszym przypadku szukaliśmy pieluch, które będą „obwarowane” odpowiednią ilością dopuszczeń i certyfikatów, które będą gwarantem, że nasze dziecko nie jest otoczone syntetycznym kawałkiem dzianiny niewiadomego pochodzenia. Nasz wybór padł na jedną z marek, którą zresztą znajdziecie w ofercie naszego sklepu. Pieluszki tego producenta oprócz atrakcyjnego wyglądu i naprawdę dobrej ceny, posiadają certyfikat z instytutu włókiennictwa na wykorzystywany materiał, którym jest Oeko-Tex® Standard 100. Charakterystykę można pobrać poniżej.

Jak dbać o czystość otulaczy PUL?
Otulacze i kieszonki wykonane z materiału PUL, podobnie jak Wasze membranowe kurtki, nie lubią wysokich temperatur. Zasadniczo pieluszki należy prać w temperaturze zalecanej przez producenta, która najczęściej nie przekracza 60 stopni. Aby pozbyć się potencjalnych źródeł zakażenia i bakterii do prania dodaje się dezynfektant, na przykład Nappy Fresh. Otulaczy nie powinno się suszyć w suszarkach bębnowych a do prania zalecamy je spinać, wówczas gumki i inne elementy nie podlegają zużyciu. Do prania nie należy dodawać żadnych płynów zmiękczających, które mogłyby zatkać mikropory membrany.

Mam nadzieję, że temat otulaczy i materiału PUL został w miarę dobrze opisany i nie będziecie mieli wątpliwości jakiego wyboru dokonać.

Zooksy - skarpetki dla malucha

Dziś napiszę o czymś z zupełnie innej beczki - o skarpetkach. W zasadzie skarpetki towarzyszą maluchowi od początku. Zwykle zakładamy je na rajstopki, żeby dziecku było cieplej w "nunie". Niestety mimo nieograniczonych wprost możliwości stylistycznych niewielu znajdziemy producentów, którzy w swojej ofercie posiadają skarpetki unikalne i wyjątkowe - jak Twoje dziecko.

Zupełnie przez przypadek wpadłem kiedyś w sklepie na skarpetki, które od razu wywołały uśmiech, bo były (są) śmieszne a jednocześnie miłe w dotyku i delikatne - a jak pisze producent:  "Do produkcji naszych-Waszych skarpet wykorzystujemy najlepszej jakości, certyfikowaną bawełnę czesaną." cokolwiek to znaczy.

Nie zwlekałem długo i kupiłem swojej córeczce...zooksy:



a później kupiłem kolejne pary dla siebie i żony. Uważam, że skarpety są wykonane kapitalnie a dodatkowo odznaczają się nietypowym designem i atrakcyjną kolorystyką. Wprawdzie mogłyby być nieco tańsze, ale ponieważ cała produkcja zlokalizowana jest w Polsce, to trudno się dziwić wysokiej cenie. Na pewno warto kupić choć jedną parę, bo są superowe!


Pierwsza poważna sprawa

Myślę, że wiele rodziców, podobnie zresztą jak my, oczekuje na uwolnienie od pieluchowania. Nie ma znaczenia czy są to pieluchy jednorazowe czy wielorazówki - sam proces jest uciążliwy. Zmieniać - myć - zmieniać i tak bez końca. Codzienna "gehenna", ale z miłości :)

Tak czy inaczej wszyscy zastanawiamy się - jako rodzice - kiedy postawić w łazience nocnik. Myślę, że nie ma encyklopedycznych reguł kiedy, w jakim kolorze, grający czy świecący. Dziecko albo usiądzie na nocnik albo nie. My postawiliśmy nocnik po ukończeniu przez naszą córkę roczku i w sumie sam fakt postawienia i próby nakłonienia dziecka do korzystania z niego niewiele dały. Dlaczego? Bo dziecko uczy się przez naśladowanie życiowych autorytetów, czyli rodziców a przecież rodzice nie siadają na nocnik!

Dlatego dość szybko w naszej łazience doszło do weryfikacji i zamiast nocnika pojawiła się ona...nakładka firmy Beaba.



Od dnia, w którym w naszej łazience pojawiła się rzeczona nakładka wiele się zmieniło. W zasadzie z dnia na dzień dziecko zaczęło korzystać z łazienki. W ciągu tygodnia córka osiągnęła taki poziom, że potrafiła całe popołudnie spędzić bez pieluchy bez brudzenia a każde wysadzenie na toaletę kończyło się w oczekiwany sposób. Jeśli wasze dziecko nie chce korzystać z nocnika, to koniecznie wypróbujcie nakładkę. Niekoniecznie taką jak my, ale akurat wykonanie tej firmy sprawiło, że "tanie" marketówki postanowiliśmy odpuścić już na starcie.

powodzenia!

Eci-peci muza leci!


Prawdopodobnie wielu rodziców cieszy się, kiedy może "odkurzać" i hałasować w czasie, kiedy dziecko smacznie śpi. Tak jest zazwyczaj na początku, kiedy niemowlę jeszcze nie odbiera pełnej puli dźwięków a odkurzacz generuje całkiem "przyjemny" szum...trochę jak szumisie. Jednak już wtedy warto zadbać o przyszłość naszego dziecka, które zapewne w przyszłości będzie chętnie korzystało ze słuchawek i innych urządzeń mających bezpośredni wpływ na jakość słyszenia. Dlatego jako rodzice powinniśmy zadbać o słuch naszych dzieci, przynajmniej do chwili, kiedy faktycznie możemy mieć na to wpływ. My skorzystaliśmy ze słuchawek Eci Peci wybierając się kiedyś na wesele i naprawdę nie było najmniejszego problemu z hałasem. Dziecko spokojnie "przetrwało" imprezę, bez krzyku i płaczu. Poniżej zamieszczam wywiad z prof. Skarżyńskim, który jest wybitnym specjalistą i nawet operował mojego teścia, u którego ubytek słuchu uniemożliwiał komunikację.






"SŁUCH.: Panie Profesorze, dlaczego powinniśmy „zrobić sobie ciszej”? Czy tylko głośne dźwięki są dla nas zagrożeniem?
PROF. HENRYK SKARŻYŃSKI: Hałas jest to dźwięk nieprzyjemny i niepożądany, powodujący drażliwość, zmęczenie, szkodliwy dla całego organizmu, a szczególnie słuchu. Powoduje gorszą wydajność w nauce, trudności w skupieniu uwagi, zaburzenia orientacji, a nawet bóle i zawroty głowy, podwyższa też ciśnienie krwi. W codziennym życiu najbardziej odczuwamy hałas środowiskowy, a szczególnie komunikacyjny. Ten hałas został nam niejako zafundowany przez rozwój urbanizacji i komunikacji. Ale sami też nie postępujemy najrozsądniej. Szkodliwy wpływ na organizm ludzki ma również hałas, który powodujemy „na własne życzenie”. Mam tu na myśli hałas wytwarzany np.: przez użytkowników motocykli, tuningowanych samochodów czy hałas w szkołach.
Ogromnym zagrożeniem jest słuchanie zbyt głośnej muzyki.
(...). Słuch młodego człowieka ogłuszonego dźwiękiem płynącym ze słuchawek wetkniętych głęboko w kanał słuchowy lub dźwiękiem emitowanym przez wielkie kolumny głośnikowe na koncercie zapewne powróci do normy po pewnym czasie, ale z badań wynika niezbicie, że wielokrotna okresowa utrata czułości słuchu przechodzi stopniowo w jego permanentną utratę.
Jednak nie tylko hałas jest przysłowiową zmorą naszych czasów. Chociaż dopiero od niedawna badany jest wpływ dźwięków o najniższych częstotliwościach (tzw. infradźwięki) oraz wibracji na organizm człowieka, to wiadomo, że wysoki poziom infradźwięków o częstotliwościach rzędu pojedynczych herców może w pewnych przypadkach doprowadzić nawet do zatrzymania akcji serca. Najbardziej jednak narażony jest słuch. Hałas ma bezpośredni wpływ na ucho środkowe i wewnętrzne, pośredni na układ nerwowy i psychikę i na zasadzie odruchu – na inne narządy.
SLUCH.: Jakie efekty wywołuje hałas?
H.S.: Umiarkowany oraz duży hałas wywołuje efekt w postaci czasowego podniesienia się progu słyszenia, czyli okresowej utraty czułości słuchu. Taka, nazwijmy to, „chwilowa głuchota” ustępuje po kilku minutach, godzinach lub nawet po kilku dniach, w zależności od dawki hałasu, czyli od jego poziomu i czasu ekspozycji. Jak już jednak wspomniałem, powtarzające się epizody gorszego słyszenia prowadzą do trwałych uszkodzeń słuchu. Ponadto, w miejsce cichych dźwięków, które przestają być słyszalne z tego powodu, pojawia się szum, piski lub dzwonienie. Nasz słuch nie znosi próżni i jego utrata wyzwala mózgowe wrażenie odbierania brakujących dźwięków, zwane szumami usznymi (tinnitus). To jedna z teorii powstawania tego dość powszechnego zjawiska, która ma swoje mocne uzasadnienie w wynikach badań osób z ubytkami słuchu.
S.: Komu hałas szkodzi najbardziej?
H.S.: Najbardziej wrażliwi na działanie hałasu są ludzie młodzi i małe dzieci.
(...). Narząd słuchu płodu jest ukształtowany i zaczyna funkcjonować począwszy od 21 tygodnia ciąży. Dziecko już w łonie matki wykazuje niepokój związany z nadmiernym hałasem. Po urodzeniu, im młodsze i mniejsze dziecko, tym większa jest jego wrażliwość na zbyt głośne dźwięki, a z kolei gorsza jest naturalna obrona przed nimi.
(...). Często sami rodzice lekceważą szkodliwy wpływ hałasu, na jaki narażone są małe dzieci. Kiedy widzę, jak beztrosko młode mamy zabierają maluchy w głośne miejsca, takie jak np.: pikniki z muzyką, plenerowe koncerty, zawsze podchodzę i tłumaczę zagrożenia.
Badania wykazują, że przyczyną uszkodzeń słuchu mogą być nawet hałasujące zabawki, powszechnie dostępne w sklepach. (...). Dzięki bezobsługowej stacji monitorowania, zamontowanej w dwóch warszawskich szkołach, zdiagnozowano hałas dochodzący do 110 dB – głównie podczas przerw. A przecież za bezpieczne natężenie dźwięków uznawany jest poziom 85 dB! Naukowcy wykazali, że hałas na poziomie 110 dB już po godzinie pogarsza słuch, co utrzymuje się przez kolejnych 8 godzin i co w konsekwencji może doprowadzić do trwałych jego uszkodzeń. Pod wpływem takiego hałasu dzieci słyszące prawidłowo zachowują się tak, jakby miały centralne zaburzenia słuchu. Do dziecka nie dociera część informacji przekazywanych przez nauczyciela, co może zmniejszać jego koncentrację uwagi i wydajność nauki oraz powodować rozdrażnienie."


Mam nadzieję, że powyższy wywiad jest wystarczającą zachętą do zaopatrzenia się w profesjonalne słuchawki dla dzieci, bo o słuch trzeba dbać od najmłodszych lat.


Piramida zabaw

Zanim opiszę jeszcze inne aspekty z tej początkowej fazy chciałbym się z wami podzielić naszym zabawkowym odkryciem.

Prawdopodobnie pojawienie się dziecka w domu wygenerowało u Was (u nas tak) znacznie większą ilość sprzątania. Ciocia przyniosła misia, babcia, grzechotkę, dziadek wiaderko i łopatkę...wymieniam tylko te najprostsze, które z całą pewnością "walają" się po mieszkaniu a dziecko wykazuje w sumie niewielkie zainteresowanie, bo ile można trzymać w rączce kawałek plastiku.

Nie pamiętam jaka była okazja, ale jakaś była na pewno, kiedy w naszym domu pojawiła się piramida zabaw. Na początku myśleliśmy, że może Zosia się zainteresuje, ale nasz optymizm był raczej umiarkowany, chociaż były pewne przesłanki, że zabawka może się spodobać - zauważyliśmy, że nasza córka chętnie bawi się wszelkimi pudełkami i z zaangażowaniem wkłada do nich różne przedmioty lub inne pudełka. Stąd pomysł na piramidę zabaw.



Niestety musicie mi uwierzyć na słowo, ale powiem wam tylko, że piramida okazała się (po drewnianych klockach) najlepszą zabawką. Można się nią bawić na wiele sposobów i nie wymaga instrukcji obsługi, bo dziecko samo znajduje kolejne zastosowania poszczególnych pudełek, które można układać w wieże, wkładać jedno w drugie, stawiać obok siebie, zakładać na "nunie", kręcić na rączce i znacznie więcej, ale naprawdę dziecko znajdzie zastosowanie na pewno. Przy okazji można uczyć się zwierzątek i ich odgłosów (tu pole do popisu dla rodziców ;) )Jeśli zastanawiacie się nad jakimś prezentem na roczek+ to ta zabawka na pewno powinna się znaleźć na liście zakupów.



Kosmetyki dla noworodka

Pamiętacie jeszcze ten pierwszy raz...kiedy kapaliście swojego malucha? Ojej, przecież zrobię jej krzywdę, jak ją trzymać i w ogóle jak umyć? Dziś wszystkie te pytania wydają się trochę śmieszne, ale nikomu nie jest do śmiechu w ciągu tych pierwszych kilki dni.

Pisałem już o pieluchach i chusteczkach czas więc wspomnieć coś o środkach do mycia. Podobnie jak w przypadku pieluszek i chusteczek zaopatrzyliśmy się w popularnej sieciówce (na literę R). Wybór wydawał się prosty - bierzemy dżonsona. Oliwka, łagodne mydełko i w sumie wystarczy. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy po pierwszej kąpieli - tej, w której dziecko bardziej się wyciera niż moczy, pojawiły się małe zaczerwienienia. Przyzwyczai się do "chemii" i będzie dobrze. Nie było. Za każdym razem to samo. Cóż. Dżonson na półkę a ja do drogerii po nivea. Podobno lepsze. Guzik. Skóra malucha jest zbyt delikatna, by atakować ją tymi wszystkimi spieniaczami, zapachami i nie wiadomo co tak jeszcze. Trzeba szukać rozwiązań dla noworodków, które nie są komercyjną sztampą. Wtedy trafiliśmy na Anthyllis.

do zakupu przekonały nas opinie innych użytkowników, w których pojawiały się takie wypowiedzi:

Plusy za cudny zapach, działanie i bardzo wygodną butelkę. Minusy, cóż... Dość szybko nam się zużywa, ale trzeba też przyznać, że całą rodzina "podkrada" najmłodszemu!

Doskonały produkt, zarówno dla maluszka jak i dla starszej, 9 letniej córki, skóra jest świetnie nawilżona, bez podrażnień, delikatny, naturalny zapach, polecam

To tylko dwie spośród wielu opinii znalezionych w internecie. Szybko złożyliśmy zamówienie i już dwa dni później naszym oczom ukazał się nasz "wybawca":


Od kiedy stosujemy kosmetyki Baby Anthylis problemy naszej córci związane z wysypkami i zaczerwienieniami odeszły do lamusa i muszę przyznać, że sam także stosuję (kiedy córka nie widzi :). Super produkt. Polecam wszystkim.



Pieluszki wielorazowe czy jednorazowe?

Jak młodzi rodzice stanęliście zapewne przed ścianą, która pozornie tylko wydaje się być łatwa do przejścia. Oczywiście chodzi o pieluszki. Na rynku wybór jest olbrzymi i oprócz uznanych producentów, którzy mimo stosunkowo wysokiej ceny cieszą się dużą popularnością, są także pieluszki wytwarzane pod różnymi markami dla konkretnych "sieciówek". Dla jednych wybór jest oczywisty - dla nas nie był. Dlatego w tym poście napiszę kilka słów o naszej ścieżce podejścia.

Kiedy jeszcze nasza pierwsza córka kołysała się łagodnie w łonie mojej żony postanowiliśmy zacząć przygotowania do tego wielkiego dnia, w którym nasze życie zostanie wywrócone do góry nogami, a małżeńskie łoże trzeba będzie dzielić na troje (tak, nasze dziecko potrzebuje nocnych przytulanek i nie mamy zamiaru na razie tego zabraniać ;) ).

Najlepszą metodą, aby dokonać wyboru był oczywiście internet. W sieci znaleźć można pieluszki posegregowane na różne sposoby - od ceny do jakości. Ważnym źródłem informacji byli także przyjaciele, którzy stosowali i testowali na własnych dzieciach różne pieluchy jednorazowe. My postanowiliśmy nie eksperymentować. Wybraliśmy teoretycznie najlepsze pieluchy firmy P&G i w zasadzie sprawę można by było uznać za zamkniętą, ale pojawiło się w przypadkowo, w wynikach wyszukiwania, to zdjęcie:


Wraz z nim pojawiły się pierwsze przemyślenia, bo w sumie my wyrośliśmy na tetrze i chyba nasi rodzice nie wypominali nam tego dyskomfortu, którym obdarzyliśmy ich w dzieciństwie. Może zatem warto zainteresować się wielorazówkami? Zwłaszcza, że po pierwszym miesiącu stosowania jednorazówek doszedłem do wniosku, że nasz kontener na odpady, który jest odbierany dwa razy w miesiącu jest zdecydowanie za mały. Oprócz tego byle powiew wiatru jest w stanie przewrócić śmietnik a wtedy nasze psy miały całkiem niezłą zabawę przez długie godziny. Klamka zapadła. Wielorazówki.

Podobnie jak w przypadku jednorazówek wybór okazał się bardzo duży z czego nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy. Okazało się, że w naszym kraju jest kilkunastu producentów, a ich produkty różnią się znaczącą między sobą. I znów to samo. Co wybrać?

Postanowiliśmy zastosować kryterium eliminacyjne. Najpierw odpadły "chińczyki". Później pojedyncze napki, później już nie wiem nawet, co. Skończyło się na Mommy Mouse i był to bez wątpienia najlepszy wybór, zwłaszcza, że w rozmowie z właścicielką dowiedzieliśmy się, że produkt powstał z pobudek osobistych i z myślą o dzieciach samej pomysłodawczyni marki. Zdecydowaliśmy się na kilka sztuk próbnych i nie zawiedliśmy się. Pieluszki okazały się strzałem w 10! Estetyczne a jednocześnie wytrzymałe, chłonne i łatwe w obsłudze.



na powyższym zdjęciu przykładowa pieluszka ze strony producenta. Oczywiście kierując się lokalnym patriotyzmem :) kupiliśmy także pieluszkę milovii w łowickie wzory:


Powyższa pieluszka doskonale pasowała do wełniaka, w którym chrzczona była nasza córka. Dla niezdecydowanych dodam jeszcze, że nie należy zrażać się dość wysokim zakupem początkowym. Później nie ponosicie żadnych kosztów poza dezynfektantami i środkami piorącymi, ale gdybyście stosowali jednorazówki, to waszym największym sprzymierzeńcem byłyby zasypki, oliwki i inne specyfiki, które łagodziłyby podrażnienia dziecięcej pupy. Możecie mi wierzyć na słowo - jako ojcu, że nie stosujemy żadnych dodatkowych środków a pupa zawsze była sucha i bez odparzeń!

Z całą pewnością wielorazówka jest doskonałym wyborem dla tych, którzy planują więcej niż jedno dziecko. 

PS. jest jeszcze jedna ważna zaleta. Dziecko szybciej uczy się korzystać z nocnika i toalety. Nasza córka w wieku 1.5 roku zaczęła panować nad swoim pęcherzem i dość szybko podjęła się pierwszych prób załatwiania swoich spraw we właściwym miejscu. :)

więcej - wkrótce :)




Kontaktowe zapalenie skóry u niemowląt


W zasadzie wszystko już gotowe na ten wielki dzień, kiedy Twoje dziecko wreszcie znajdzie się pod własnym dachem. Przygotowania zapewne trwały od samego początku ciąży – malowanie i dekorowanie pokoju dla dziecka zajęło na pewno więcej czasu niż rzetelne przygotowanie się do „obsługi” małego człowieka. Nie martw się jednak, bo u nas było podobnie i dziś wiele rzeczy zrobilibyśmy pewnie inaczej.

Nie pomyśleliśmy chociażby o takich rzeczach jak chusteczki do wycierania skóry – ot prosty zakup, do koszyka w popularnej drogerii sieciowej i po sprawie. Niestety życie zweryfikowało naszą nietrafioną decyzję. Oczywiście nie napiszę jakiej firmy (na literę J) kupiliśmy produkty, ale możecie mi wierzyć, że prawie 2 lata stoją już na półce chusteczki, oliwki i płyn do kąpieli tej znanej marki. Po zastosowaniu  w/w produktów na skórze dziecka pojawiały się czerwonawe zmiany, które wyglądały troszkę jak odparzenia, ale z drugiej strony nie mogły być to odparzenia, ponieważ pieluszki zmienialiśmy naprawdę często (wtedy jeszcze jednorazowe, z linii Premium). Domowa wizyta położnej rozwiała nasze obawy związane głównie z tym, że jako młodzi rodzice obawialiśmy się błędów z naszej strony.

 chusteczki waterwipes


„Kontaktowe zapalenie skóry”
Taką diagnozę postawiła położna w trakcie jednej z wizyt. Poinformowała nas także, że za ten stan odpowiadają najprawdopodobniej jakieś kosmetyki.
- ale przecież stosujemy najlepsze z dostępnych!

Trochę się zdziwiliśmy, że teoretycznie najlepsze i uznane preparaty firmy JJ okażą się totalną klapą. Zaczęliśmy zgłębiać temat i okazało się, że najlepiej będzie jak zaczniemy od zmiany chusteczek do wycierania, które w sumie mają największy i najczęstszy kontakt z wrażliwą skórą dziecka. I wiecie co? Poprawa z dnia na dzień. Kupiliśmy chusteczki, które składają się w większości z wody a dodatkiem jest tylko sok z grejpfrutów. W ten prosty sposób pozbyliśmy się piekącego nasze dziecko problemu. Więcej informacji na stronie internetowej.

Poród domowy

Witajcie po dłuższej przerwie. Może dla wielu z Was nie był to czas stracony, ponieważ mieliście przynajmniej kilka chwil na zapoznanie się ...