Pisałem już o pieluchach i chusteczkach czas więc wspomnieć coś o środkach do mycia. Podobnie jak w przypadku pieluszek i chusteczek zaopatrzyliśmy się w popularnej sieciówce (na literę R). Wybór wydawał się prosty - bierzemy dżonsona. Oliwka, łagodne mydełko i w sumie wystarczy. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy po pierwszej kąpieli - tej, w której dziecko bardziej się wyciera niż moczy, pojawiły się małe zaczerwienienia. Przyzwyczai się do "chemii" i będzie dobrze. Nie było. Za każdym razem to samo. Cóż. Dżonson na półkę a ja do drogerii po nivea. Podobno lepsze. Guzik. Skóra malucha jest zbyt delikatna, by atakować ją tymi wszystkimi spieniaczami, zapachami i nie wiadomo co tak jeszcze. Trzeba szukać rozwiązań dla noworodków, które nie są komercyjną sztampą. Wtedy trafiliśmy na Anthyllis.
do zakupu przekonały nas opinie innych użytkowników, w których pojawiały się takie wypowiedzi:
Plusy za cudny zapach, działanie i bardzo wygodną butelkę.
Minusy, cóż... Dość szybko nam się zużywa, ale trzeba też przyznać, że całą
rodzina "podkrada" najmłodszemu!
Doskonały produkt, zarówno dla maluszka jak i dla starszej,
9 letniej córki, skóra jest świetnie nawilżona, bez podrażnień, delikatny,
naturalny zapach, polecam
To tylko dwie spośród wielu opinii znalezionych w internecie. Szybko złożyliśmy zamówienie i już dwa dni później naszym oczom ukazał się nasz "wybawca":
Od kiedy stosujemy kosmetyki Baby Anthylis problemy naszej córci związane z wysypkami i zaczerwienieniami odeszły do lamusa i muszę przyznać, że sam także stosuję (kiedy córka nie widzi :). Super produkt. Polecam wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz